Mój kurs językowy na Malcie rozpoczął się dość nietypowo. Spadł taki deszcz, że ulice wypełniły się wodą. Mnie jako geografa oczywiście to zdziwiło, bo opady na Malcie są niewielkie i jest to jedyny kraj w Europie, w którym nie ma stałych rzek, jedynie kilka okresowych. Malta to kraj prawie 1000 razy mniejszy od Polski i mieszka w nim mniej ludzi niż we Wrocławiu. Cały czas patrzyłam na Maltę jak na obiekt geograficzny. A to cudowne klify i abrazja, a to wietrzenie biologiczne, a to gospodarka oparta na usługach (turystyka i remonty jachtów), wciąż odkrywałam coś nowego. Oczywiście byłam pilnym kursantem i z przyjemnością chodziłam na zajęcia.

Erasmus to coś więcej niż kurs językowy. To możliwość poznania ciekawych ludzi. W grupie pracowałam z nauczycielami z Francji, Niemiec, Turcji i  Węgier. Podnoszenie kompetencji językowych to  rozmowy o wszystkim, o kulturze, edukacji, polityce, o pasjach, ale i o historii naszych narodów. Dziadkowie kolegi z Niemiec urodzili się we Wrocławiu, koleżanki z Francji w Alzacji, moi we Lwowie. Historie naszych rodzin są bardzo podobne – II wojna światowa, zmiana granic, migracje. Może powstanie mały projekt o naszym Wrocławiu i o Breslau dziadków Tilmena. W tym tkwi potęga Erasmusa, że łączy a nie dzieli.

zobacz zdjęcia

zobacz zdjęcia

Małgorzata Stępnicka – nauczycielka geografii